Poranny targ, gdzie można kupić najświeższe produkty (często prosto od produkujących je rolników) można znaleźć prawie w każdym kraju. Ten Francuski jest jednak wyjątkowy, tak jak francuska kuchnia.
W sobotę rano wybrałam się na targ do pobliskiej miejscowości. Zachwyciłam się różnorodnością i ilością dostępnych produktów. Można tam było dostać praktycznie wszystko począwszy od świeżych warzyw, skończywszy na ubraniach. Ja postanowiłam spróbować typowo francuskich produktów.
Już na samym wejściu czuć zapach pieczonych mięs, kurczaka z rożna oraz wyśmienitego pieczywa. Pierwsze stoiska to oczywiście świeże i chrupiące francuskie bagietki. Dalej oczywiście warzywa, ale również stoiska z oliwkami, również marynowanymi na przeróżne sposoby i z różnymi ziołami. Oczywiście jak to na Francuskim targu nie może zabraknąć wina! Znajdziemy tutaj też tradycyjne francuskie foie gras (specjalna gęsia lub kacza wątróbka). Ponadto liczba owoców morza, różnorakich małży i ryb przerosła moje najśmielsze oczekiwania i z dużą częścią obecnych tu skorupiaków nigdy wcześniej się nie spotkałam.
Na targu oczywiście można znaleźć niezliczone stanowiska z serami. Jak wiadomo Francja słynie z dobrych serów, zarówno tych kremowych jak i żółtych. Postanowiłam kupić najbardziej znany francuski ser brie nadziewany czarnymi truflami oraz kawałek sera Morbier – jest to dość ostry, ale miękki żółty ser z charakterystyczną czarną kreską na środku. Tradycyjnie ser ten wytwarzało się w taki sposób, że ser z mleka z wieczornego udoju był posypywany popiołem a rano dodawano na wierzch ser z mleka z porannego dojenia, obecnie niestety kreska po środku sera to tylko i wyłącznie barwnik spożywczy, nie mniej ser ten nadal ma fantastyczny smak.
Kolejnym produktem typowo francuskim, który można znaleźć wszędzie na targu są suche kiełbasy. Przemili sprzedawcy, którzy próbują za każdym razem nauczyć Cie francuskiego chętnie dadzą spróbować każdego rodzaju kiełbaski jaką sobie zażyczysz. Ja kupiłam kiełbasę wołową z pieprzem oraz kiełbasę z kaczki (wspaniała!).
No i wisienka na torcie czyli trufle! Najdroższe grzyby świata. Udało mi się znaleźć na targu stanowisko gdzie sprzedawano trufle. Było ich raptem kila a ich cena to astronomiczne 600 euro/kg… Postanowiłam jednak spróbować i kupiłam dwie trufle (są dość lekko, gdyż zapłaciłam za dwie 15 euro). Pan przy stoisku powiedział, że najlepiej zrobić je najprościej czyli np. z omletem z jajek. Tak też zrobiłam: starłam trufle na tarce i dodałam je do omletu usmażonego na maśle tylko z solą i pieprzem. I hmm… ciężko mi powiedzieć jakoby te grzyby były warte swojej ceny… Ich smak jest dość orzeźwiający, grzybowy ale wg mnie lekko miętowy. Ogólnie nie wiem, czy dałam ich za dużo czy powinnam je jakoś inaczej przyrządzić, ale mnie nie powaliły na kolana. Może wy macie jakieś doświadczenia z truflami?:>
tylko pozazdrościć . Nie ma jak powrót do starych korzeni w postaci ulicznych targów ze zdrową żywnością.
Andrzej