Kulinarne podróże Lifestyle

Mały przewodnik po Belgii

W tym roku na ferie zimowe postanowiłam wybrać się do Belgii! 🙂
Najpierw kilka skojarzeń… Z czym kojarzy nam się Belgia? Frytki, gofry, piwo, czekolada! Wszystkie są bardzo słuszne, gdyż są to typowe Belgijskie specjały, których koniecznie należy spróbować będąc w tym kraju.

DSC_1272aa

Zatrzymałam się w uniwersyteckim mieście ok 30 km od Brukseli – Lueven. Jak to miasto uniwersyteckie, podczas sesji, było praktycznie opuszczone i wyludnione, jednak w dzień zakończenia egzaminów na głównym placu miasta, gdzie zlokalizowane są cluby i bary trwa całonocna impreza. Tutaj też należy wspomnieć o ogromnym wyborze wyśmienitych Belgijskich piw! A wybór ten jest na prawdę duży i każdy znajdzie coś dla siebie, nawet jeśli nie jest fanem piwa. Tradycyjnie koniecznie należy spróbować piw „trappist”, czyli robionych przez mnichów. Uwagę trzeba jednak zwrócić na to, że piwa mogą być trochę niebezpieczne, gdyż mimo iż są sprzedawane w butelkach 0.33 litra to zawartość alkoholu zaczyna się mniej więcej od 7 % nawet do 12 %.

DSC_1003aa DSC_1023aa DSC_1037aa DSC_1046aa DSC_1013aa DSC_1019aa DSC_1044aa DSC_1040aa DSC_1361aa

Po udanym weekendzie wybrałam się do Antwerpii (Antwerpen). To drugie co do wielkości miasto w Belgii. Urokliwe stare miasto pełne starych budynków z górującą nad wszystkim gotycką katedrą, znane jest jako stolica diamentów. Jest tu również forteca z XII wieku. W tym mieście znajduje się wiele ciekawych muzeów (nowoczesne muzeum mody, muzeum diamentów, czy fotografii), niestety jak to w poniedziałek wszystkie były zamknięte.

aaaa DSC_1118aa DSC_1088aa DSC_1089aa DSC_1069aa

Kolejnego dnia postanowiłam wybrać się w góry… Tj. region Belgii, który jest dość wysoko położony w stosunku do reszty kraju. Swoje zwiedzanie zaczęłam od słynnego również przez piwo miasteczka Rochefort. Tutaj też znajduję się zjawiskowa jaskinia, no i niestety moje wielkie rozczarowanie, gdyż poza sezonem jest ona otwarta tylko dla wcześniej zamówionych grup wycieczkowych… Więc niestety odbiłam się tylko od drzwi… Niestety Styczeń nie jest najlepszą porą na wizyty w Belgii… W sezonie letnim w „górskim” regionie jest dużo więcej atrakcji jak np. spływy kajakowe czy malownicze wycieczki piesze.

Nie zniechęcona porażką w drodze powrotnej odwiedziłam miasto z górą w tle czyli – Dinant. Piękna cytadela, położona nad miastem niestety również poza sezonem jest otwarta jedynie w weekendy.

DSC_1132aa DSC_1135aa

Jedną z największych atrakcji w Belgii jest Brugia (Brugge), czyli piękne miasteczko pełne kanałów. Jest ono również na liście światowego dziedzictwa Unesco. Na prawdę serdecznie polecam! Miasto jest już jednak mocno turystyczne (co w styczniu w środku tygodnia wcale nie przeszkadza, gdyż nie ma tam tłumów), na każdym rogu znajdują się sklepiki z czekoladą, różnego rodzaju czekoladkami, truflami. Pyszności. Warto zajść do kilku sklepików, gdzie przemili sprzedawcy zaoferują nam najpierw spróbowanie wyśmienitej czekolady, później z bardzo szerokiego asortymentu możemy wybrać kilka pralinek, które najbardziej nam się podobają ( w tym obowiązkowe Belgijskie trufle!). Mimo iż bardzo smakowała mi Belgijska czekolada, to jednak muszę przyznać, że i tak wolę tą Szwajcarską 😉 Ale to już kwestia smaku.

DSC_1202aa DSC_1207aa DSC_1173aa DSC_1194aaxa DSC_1183aa DSC_1157aa DSC_1116aa

Pozostając przy słodkościach, w Brugii udało nam się zjeść najpyszniejsze gofry świata! Muszę przyznać, że Belgijskie gofry różnią się od tych polskich, są słodkie i pyszne. Sprzedawane w przydrożnych sklepikach swoim zapachem kuszą już z daleka. Można kupić je z przeróżnymi dodatkami, ja zdecydowałam się tradycyjnie na bitą śmietanę oraz gorący sos czekoladowy. Niebo w gębie.

DSC_1232aa DSC_1297aa DSC_1225aa

Frytki Belgijskie słyną jako najlepsze frytki na świecie. Tradycyjnie podawane z majonezem i możliwe do kupienia prawie na każdym rogu (szczególnie w godzinach wieczornych, gdyż są bardzo popularne jako imprezowa przekąska). Porcje jednak są bardzo duże, i nawet porcja medium pozwala nam się objeść tymi pysznymi złocistymi ziemniakami. Jednak sporym minusem frytek z majonezem jest to że niestety są dość mocno tłuste… No ale raz spróbować nie zaszkodzi :p

DSC_1223aa

DSC_1199aa

DSC_1224aa

Ostatniego dnia naszego pobytu w Belgii wybraliśmy się na cały dzień zwiedzać stolicę tego kraju, jak i również stolicę Europejską – Brukselę. Byłam w dość dużym szoku, gdyż w tym mieście mieszka prawie 1.5 mln mieszkańców, co jak na rozmiary Belgii jest bardzo dużo. Zaczęliśmy od głównego placu miasta, piękne budynki wręcz ociekające złotem. W lato jednak na środku tego placu jest obraz z kwiatów, który jestem pewna że wygląda zjawiskowo a nam niestety nie udało się go zobaczyć. Kilka minut na piechotę od głównego placu znajduję się Manneken pis, czyli pomnik małego, sikającego chłopca… Jest dość słynna, nie mniej w mojej opinii nie zbyt ciekawa…W niedalekiej okolicy znajduje się również park oraz Royal Palace. Pod Brukselą znajduję się Atomium, czyli nowoczesna budowla ze stali w kształcie modelu kryształu. Normalnie w ciągu dnia za ok 10 euro można wejść do środka i oglądać panoramę Brukseli, jednak my z racji ferii spaliśmy do południa i nie udało nam się już wyrobić. Ostatnim (prawie) obowiązkowym punktem zwiedzania Brukseli jest dzielnica Europejska. Nam udało się tam dotrzeć jak już było ciemno, stąd brak wielu zdjęć. Znajdują się tutaj nowoczesne budynki w tym słynny Parlament Europejski. Polecam jednak wybrać się tam w dzień. No i jeszcze plan na wieczór w Brukseli – pub Delirium, gdzie mają wybór ponad 1200 piw! Pub ten ma trzy poziomy i jest niesamowicie zatłoczony. Ciężko zdecydować się jakie piwo się chce, jednak z pomocą znajomych wybrałam piwo, które chyba było najlepsze jakie piłam do tej pory! Jako ciekawostka to nawet jeśli nie uda nam się znaleźć w środku stolika, warto jest kupić jakieś dobre piwo i po prostu jeśli podoba dopisuje wyjść z nim na zewnątrz lub też pójść do któregoś w pobliskich pubów, gdzie będzie więcej wolnych miejsc. O dziwo nikt nie robi problemów i nie ma nic przeciwko takiemu zachowaniu. Ah i w Brukseli na każdym rogu są restauracje oferujące mule i frytki, co jest tradycyjnym, brukselskim daniem.

DSC_1257aaDSC_1300aaDSC_1261aa DSC_1286aaDSC_1347sa DSC_1279aa DSC_1360aa

Warto jeszcze dodać, że komunikacja w samej Brukseli jak również w całej Belgii jest bardzo dobrze zorganizowana i bez problemów można dotrzeć na każde wybrane miejsce. Również autostrady są jasno oznaczone, więc ciężko jest się zgubić. Ogólnie ceny nie są jednak zbyt niskie (ok 6.5 euro za bilet dobowy w Brukseli, ok 2 euro za butelkę piwa w sklepie, ok 3 euro za porcje frytek, ok 4 euro za gofra z dodatkami, obiad na mieście to już wydatek co najmniej 15 euro na osobę).

Podsumowując serdecznie polecam wycieczkę do Belgii (może nie koniecznie w Styczniu), gdyż ten kraj oferuje bardzo dużo ciekawych atrakcji oraz zabytków jak również dobre jedzenie. Na dodatek z tego co wiem, bilety lotnicze z Polski są bardzo tanie.

 

You may also like...

5 Comments

  1. Słyszałam, że belgijskie frytki i gofry są najlepsze na świecie, a teraz Ty również to potwierdziłaś 🙂 Dla samego spróbowania tych specjałów myślę, że warto tam się wybrać chociaż architektura miast również robi wrażenie. Twoja relacja przekonała mnie, że muszę się tam kiedyś wybrać!
    Pozdrawiam.

  2. Andrzej says:

    byłem i piłem piwo i jadłem czekoladę . Dobre a co ciekawe piwo nawet 11% .
    Andrzej

    1. architektura jest ciekawsza od smakolykow…

  3. te budynki sa fantastyczne , urocze takie azurowe i ozdobne fasady ..

  4. a architektura też …sie podoba?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.